Nie noś, bo rozpieścisz.

Autor: Dagmara Stolarczyk

Nie noś, bo rozpieścisz – to zdanie słyszy wiele mam niemowląt, nie tylko noszonych w chuście. Istnieje mit, według którego dzieci noszone na rękach zostaną do tego przyzwyczajone, przez co rodzic będzie musiał je stale nosić. Niestety wiele mam nie zdaje sobie sprawy, że nie jest to prawda. Słucha rady i wbrew swojej intuicji odkłada płaczące dziecko do łóżeczka. 

No właśnie, kto ma racje? Czy faktycznie noszeniem możemy rozpieścić nasze dziecko? W tym artykule zapoznasz się z kilkoma faktami na temat rozwoju niemowląt i badaniami naukowymi właśnie w tym temacie.

Jednym z pierwszych narzędzi budowania więzi z dzieckiem jest dotyk. Potrzeba dotyku, mimo że przez dłuższy czas tego nie widać jest tak samo ważna jak potrzeba zaspokojenia głodu czy snu. Kontakt fizyczny jest fundamentem tworzenia więzi między rodzicami i dzieckiem i podstawą poczucia bezpieczeństwa. 

W tym temacie jedno z przełomowych badań wykonał Harry Harlow. Wyniki tego badania były bardzo znaczące w temacie wiedzy o rozwoju więzi. Badania Harlowa wykonane na rezusach były dość drastyczne, a ich opisy znajdziesz w wielu książkach i w Internecie. Ja opiszę je tylko pokrótce. 

Harlow badał mechanizmy tworzenia więzi między matką i noworodkiem. Początkowo uważano, że podstawą tworzenia więzi jest zaspokajanie potrzeby pragnienia i głodu. Badania pokazały jednak, że małpki odizolowane od mam przywiązywały się do miękkich szmatek umieszczonych w ich klatkach. W późniejszych badaniach, kiedy Harlow stworzył dwie matki zastępcze: jedną z drutu, a drugą z materiału, Harlow zauważył, że niezależnie od tego, która z nich zaspokajała potrzebę głodu, małpki większość czasu spędzały z matką z materiału. W razie niebezpieczeństwa okazywała się też schronieniem (gdy małpkom pokazywano straszne zabawki uciekały do materiałowej małpki i się do niej przytulały). Te badania były drastyczne i według niektórych teorii przyczyniły się do powstania ruchu obrony zwierząt. Niemniej doprowadziły do ogromnie ważnych wniosków. 

Na podstawie swoich badań Harlow postawił hipotezę, że małpki rodzą się z biologiczną potrzebą bliskości i przytulania. Zaspokojenie tych potrzeb jest warunkiem komfortu emocjonalnego. Badania pokazały, że potrzeba więzi jest wrodzoną, podstawową potrzebą młodych naczelnych, a bezpieczna więź warunkiem optymalnego rozwoju emocjonalnego.  Kolejni badacze potwierdzali teorię Harlowa. Jednym z nich był John Bowlby. Stworzył on definicję przywiązania, wg której zachowania, które mają na celu osiąganie bliskości są instynktowne i pełnią kluczową rolę w przetrwaniu gatunku. (2,6,7)

Potrzeba kontaktu fizycznego nie jest wymysłem nowoczesnych metod wychowania, a największą, głęboko zakorzenioną potrzebą człowieka. Podobnie jak zapotrzebowanie na pożywienie, ciepło, tak i potrzeba bliskości jest podstawową potrzebą. Ludzkie dzieci są typem tzw. “noszeniaków”. Oznacza to, że jako niemowlęta okazują one przystosowania oraz zachowania dążące do realizowania bezpośredniej bliskości z opiekunem i ciągłego kontaktu fizycznego. Dużo fizycznej bliskości oraz uwagi nie rozpieszcza dziecka, a zaspokaja podstawowe zapotrzebowanie na bliskość i bezpieczeństwo. Zaspokojenie potrzeby bliskości jest tak samo ważna jak karmienie, przewinięcie czy inne konieczne czynności pielęgnacyjne. Do tego jest dla dziecka przyjemne. (5)

Autorem zdjęcia jest fotografka – Katarzyna Trepner – Fotografie KaTe. https://www.facebook.com/profile.php?id=100063451316546

Badania pokazują, że bliski kontakt fizyczny jest najlepszym sposobem na uspokojenie niemowlaka. Już w 1986 roku zespół pediatrów z Montrealu zbadał 99 par – mama i niemowlę. Połowa z nich nosiła swoje dzieci 3 godziny dziennie (nawet jeśli nie płakały i nie marudziły)  i na ten czas dostały nosidła. Druga grupa mam nie otrzymała zaleceń odnośnie noszenia. Po 6 tygodniach i zakończeniu badania, badacze ustalili, że niemowlęta z grupy mam noszących w nosidłach płakały o 43% mniej niż te z grupy kontrolnej. (8)

Czasem z noszenia na rękach/w chuście może skorzystać i nieco starsze dziecko. Kiedy dziecko jest mocno przebodźcowane, zachowuje się w sposób trudny, nie kontroluje swoich emocji, to właśnie czas blisko mamy czy taty, w chuście/nosidle/na rękach pozwoli nawiązać kontakt fizyczny, rozładować stres, wzmocnić pewność siebie. (8) Badania pokazują, że bliski kontakt z dzieckiem połączony z ruchem ma wpływ na układ nerwowy i zmniejszenie stresu. Stymuluje wydzielanie oksytocyny – hormonu, który obniża poziom lęku, stresu i agresji. Nawet w dorosłym życiu przytulanie pomaga nam rozładować stres.

Co więcej, płacz dziecka, na który się nie reaguje ma negatywny wpływ na jego mózg. A to za sprawą kortyzolu – hormonu stresu. Jeśli narażenie na stres związany z nieskutecznym wzywaniem opiekuna będzie długotrwałe, może prowadzić do zaburzeń emocjonalnych, trudności z nauką, koncentracją uwagi, samoregulacją, odpornością i wiele innych. Gdy nie reagujemy na płacz dziecka poziom kortyzolu wzrasta do niebezpiecznego poziomu. Warto pamiętać, że każde dziecko płacze i jest to zupełnie normalne – jest to sposób, w jaki dziecko się z nami komunikuje. Ale jako rodzice powinniśmy na ten płacz reagować i starać się zaspokoić potrzeby dziecka, jeśli jest taka możliwość. (2,11) Stres zmniejsza się, gdy niemowlęta są równocześnie głaskane i równolegle się do nich mówi, kołysze, utrzymuje kontakt wzrokowy. Takie możliwości oczywiście daje nie tylko noszenie, ale na pewno taki kontakt ułatwia.

W tym temacie ważne jest też to, by pamiętać, że dla niemowląt płacz jest formą komunikacji a nie manipulacji. Niejednokrotnie tu nasuwa się kolejny mit na temat tego, że niemowlę coś na nas “wymusza” czy “manipuluje”, by coś osiągnąć. Być może sama słyszałaś również takie “dobre” rady. Płacz jest sygnałem, którego trzeba wysłuchać i odpowiedzieć. Płacz jest narzędziem komunikacji, a nie manipulacji – to też zmienia nastawienie rodzica do noszenia. 

Dzieci nie płaczą, bo są złośliwe. Płaczą, bo chcą zakomunikować swoje niespełnione potrzeby, nieprzyjemne odczucia. Co ciekawe badania pokazały, że najoptymalniej jest zareagować na płacz dziecka do 1,5 minuty. Pozostawienie płaczącego dziecka na 5 minut dwukrotnie wydłuża czas, który będzie potrzebny na uspokojenie dziecka. A całkowite niezwracanie uwagi na płacz, wydłuży ten czas trzykrotnie (5). Oczywiście nie mówimy tu o tylko o natychmiastowym noszeniu. Mowa o obecności, bliskości, spokojnym mówieniu, głaskaniu itp. – pokazaniu, że jesteśmy blisko. Kolejne badania pokazują, że dzieci, których płacz spotykał się w pierwszych miesiącach z szybką odpowiedzią, w późniejszym czasie płakały mniej. Z drugiej strony opóźnianie reakcji może prowadzić do większego płaczu – dziecko uczy się, że aby zyskać uwagę trzeba wybuchnąć płaczem. A to nie jest korzystne dla żadnej ze stron. (8)

Autorem zdjęcia jest fotografka – Katarzyna Trepner – Fotografie KaTe. https://www.facebook.com/profile.php?id=100063451316546

Dodatkowym atutem bycia noszonym jest otwarcie dzieci na świat zewnętrzny – na stymulację dźwiękową, wizualną. Ciekawe doświadczenia zdobywane razem z rodzicem sprawiają, że w rozwijającym się mózgu dziecka tworzą się kolejne połączenia. A podczas noszenia w chuście można zrobić naprawdę dużo. Dziecko widzi, słyszy, dzieli emocje razem z rodzicem. Uczy się języka ciała, wyrazu ludzkiej twarzy, tworzą się rytuały. Dzięki temu, że dziecko jest wyżej, częściej nawiązuje kontakt wzrokowy, co wpływa na zdolności słuchania i rozwój mowy (8). Plus noszenia jest również taki, że dzieci które stymulowane są w zakresie układu przedsionkowego (kołysane bujane, noszone na rękach) mają lepiej rozwinięte zdolności ruchowe i skutecznie integrują odruchy bezwarunkowe. Tu jednak warto zachować umiar i zadbać o różnorodność doświadczeń dziecka na wielu płaszczyznach. (2)

Przytulanie pozytywnie wpływa nie tylko na dziecko, ale i na mamę – przyspieszając powrót do dobrej formy i wsparcie laktacji. Przytulanie powoduje, że wydzielają się neurotransmitery, które są odpowiedzialne za dobre samopoczucie, równowagę emocjonalną i poczucie bezpieczeństwa. Przytulanie i kołysanie nie tylko działa uspokajająco, ale też pozytywnie wpływa na rozwój dziecka i wzmacnia więź oraz zaufanie do rodzica. Pomaga nawiązać bliską relację, rodzic może łatwo podążać za reakcjami dziecka. (1)

W temacie więzi jest także ciekawe badanie Anisfeld i jego współpracowników. Do badania zaproszono w szpitalu, po porodzie matki żyjące w wyjątkowo trudnych warunkach społecznych. Jedna grupa dostała leżaczki dla niemowląt, a druga chusty do noszenia. Mamy z chustami miały codziennie używać chust. Przez pierwszy rok życia regularnie prowadzono wywiady z obiema grupami mam. Tylko połowa mam używała chusty średnio przez 8 miesięcy każdego dnia. Inne robiły to 2-3 razy w tygodniu, a niektóre rzadziej. Ale mimo to chustomamy po kilku miesiącach obchodziły się z dziećmi w bardziej wrażliwy sposób i szybciej reagowały na potrzeby dzieci niż mamy z leżaczkami. Po roku badań dzieci chustomam reprezentowały raczej bezpieczną, ufną więź z matką (83%), w przypadku dzieci nienoszonych było to 38%. U prawie wszystkich dzieci, które były noszone w chustach prawie codziennie wykształciła się bezpieczna więź z matką. Dodatkowo jasność wyników badania zaburzyło to, że po ok. 2 miesiącach 4 mamy, które otrzymały leżaczki same zdecydowały się też używać chusty. Mimo to nadal należały do grupy kontrolnej ze względów naukowo-statystycznych. Jak widzisz ta różnica procentowa mogła okazać się jeszcze większa. (5)

Ponadto badania pokazują, że dzieci noszone i przytulane są później bardziej samodzielne. Dzięki wsparciu, jakie dajemy dzieciom, tworzymy podstawę radzenia sobie z negatywnymi doświadczeniami. Okazuje się, że zbyt wczesna “nauka” niezależności, tak naprawdę może sprawić, że doprowadzi do większej zależności. Reagowanie na potrzeby dziecka sprawia, że tworzy się więź, rośnie zaufanie, co sprawia, że w późniejszym wieku dzieci są bardziej niezależne i gotowe do podejmowania nowych wyzwań. (4,8)

Jak widzisz badania jasno pokazują, że nie można rozpieścić niemowlęcia przytulaniem i reagowaniem na jego potrzeby. Wręcz przeciwnie, dotyk i kontakt fizyczny z dorosłymi pozwala im rozkwitać. 

Nadmierna pobłażliwość, ilość pochwał, kupowanie zbyt dużej ilości dóbr materialnych – to elementy mogące rozpieścić nasze dziecko. Ale to byłby już temat na całkiem inny, obszerny artykuł. Miłość, bliskość, obecność, gdy dziecko potrzebuje są mu niezbędne i nie warto tego odmawiać. 

Bibliografia:

1.Charęzińska A., Szulc J. Sensoryczne niemowlę, Mamania. 

2.Eliot L. Co tam się dzieje, Media Rodzina.

3.Esposito G., Yoshida S., Ohnishi R i in.. Infant calming responses during maternal carrying in humans and mice. Curr Biol. 2013 6;23(9):739-45.

4.Hewlett B., Lamb M. Hunter-Gatherer childhoods.,New York, 2005.

5.Kirkilionis E. Więź daje siłę, Mamania.

6.Medina J. Jak wychować szczęśliwe dziecko, Wydawnictwo Literackie, 2012.

7.Minge N. Minge K. Jak kreatywnie wspierać rozwój dziecka, Samo Sedno.

8.Sears W., Sears M. Księga Rodzicielstwa Bliskości, Mamania, 2022.

9.Sears W.M. Księga wymagającego dziecka, Mamania, Warszawa, 2015.

10.Siegiel D., Bryson T. Grzeczne dziecko, poradnik dla mądrych rodziców, MUZA SA.Warszawa, 2015.

11.Sunderland M.  Mądrzy rodzice, Warszawa, Świat Książki 2008.

Autorka artykułu Dagmara Stolarczyk jest doradcą noszenia z 6-letnim stażem. Prowadzi też bloga dla rodziców – Dziubdziak.pl – www.dziubdziak.pl

fb: https://www.facebook.com/dziubdziak

Similar Posts

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *